Zagrabiony nóż z kuchni Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Krakowie, gdzie został umieszczony ze względu na swoje kradzieże, towarzyszył Dominikowi S. w podróży do jego rodzinnej miejscowości, Prudnika. Młodzieniec utrzymuje, że pomysł podjęcia drogi przestępstwa – napadu, narodził się mu spontanicznie. Oprócz gotówki, w jego łupach znalazła się również butelka whisky oraz dwie paczki papierosów. Wyrok sądu zapadł już na pierwszym posiedzeniu.

Mimo, że Dominik S. będzie obchodził swoje 18 urodziny dopiero w sierpniu, to już teraz jest doskonale znany wymiarowi sprawiedliwości. W swoim dorobku ma już kradzieże, które skutkowały jego odesłaniem do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Krakowie przez sąd dla nieletnich. Zdołał wytrzymać tam jedynie pół roku. Niespodziewanie, w sobotę 20 stycznia 2024 roku, postanowił uciec z ośrodka. Jak twierdzi, myśl o ucieczce przyszła mu spontanicznie, kiedy wychowawca wysłała go do kuchni po nóż.

Niestety dla niego, Dominik S. zdecydował się zabrać ów nóż i udał się pociągiem do Prudnika. Nie miał zamiaru odwiedzać rodziców. Początkowo planował spędzić noc na klatce schodowej budynku, w którym mieszka jego dziadek.

– Dotarłem do Prudnika o 21. Wędrowałem bez celu, nie miałem przy sobie ani grosza. Ostatecznie zatrzymałem się przed sklepem Żabka. Przebywałem tam dobrych pół godziny, zastanawiając się nad swoim dalszym działaniem. W końcu postanowiłem wejść do środka i ukraść gotówkę z kasy. Uznałem, że przeprowadzę napad za pomocą noża, który przywłaszczyłem sobie w ośrodku. Nóż mierzył około 20 centymetrów i posiadał ząbkowane ostrze. Obserwowałem sklep, aby ocenić ilość klientów – relacjonował podczas postępowania przygotowawczego. Jednakże, podczas rozpoczęcia procesu w Sądzie Okręgowym w Opolu w piątek 10 maja, odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień.