Kilkadziesiąt procent więcej na rachunkach za ogrzewanie
Polacy z niepokojem czekają na kolejne informacje o podwyżkach. Wygląda na to, że zdążyliśmy już przywyknąć do mniej lub bardziej hiobowych wieści – w ostatnich dwóch latach. Czy następne, które w żaden sposób nie napawają optymizmem przyjmujemy już jako oczywiste?
Z negatywnymi emocjami związanymi z drenowaniem domowych budżetów każdy radzi sobie na swój sposób, jednak nie ulega wątpliwości, że „po kieszeniach” dostaną wszyscy – i lepiej, i gorzej sytuowani.
Od 1 sierpnia br. będą obowiązywać nowe, zdecydowanie wyższe ceny za ciepło. Decyzję w tym zakresie podjął już w lipcu prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Oznacza to jedno – wyższą cenę ogrzewania w każdej taryfie i wszędzie w Polsce.
W zależności od różnych czynników, podwyżki będą zmienne, jednak wszędzie na poziomie kilkudziesięcioprocentowym. Nie inaczej będzie także w Prudniku, gdzie planowana jest podwyżka w wysokości czterdziestu kilku procent, co i tak nie jest dużą stawką, w porównaniu z wieloma innymi miastami o podobnym potencjale społecznym i gospodarczym. Nowe stawki mogą być niemal o 100 proc. wyższe!
Będziemy marznąć jesienią i zimą?
Wiele osób związanych z branżą ciepłowniczą, mniej lub bardziej eufemistycznie, przekonuje o konieczności zredukowania potrzeb związanych z ogrzewaniem domu czy mieszkania. Czy to oznacza, że podobnie jak w PRL – będziemy się musieli mierzyć z czasowym „odcinaniem” ogrzewania?
Tak może się zdarzyć, choć bardziej prawdopodobne jest to, że sami będziemy przykręcać albo zupełnie zakręcać kaloryfery.
Trudno sobie wyobrazić taką ewentualność, ale dramatycznie rosnące koszty życia napawają szczególnym niepokojem w związku ze zbliżającym się sezonem grzewczym.
Prudnicki Zakład Energetyki Cieplnej posiada zapasy węgla na pierwsze tygodnie jesieni, są też zakontraktowane kolejne dostawy. Jeśli nie zdarzy się nic niepokojącego po stronie dostawcy, węgla najbliższej zimy nie zabraknie, jednak koszt surowca jest również bardzo dużym problemem.