Pojazd strażacki, zakupiony przez prudnickie starostwo powiatowe dla miejscowej komendy straży pożarnej około dekadę temu, stał się przyczyną afery. Starosta Radosław Roszkowski z Platformy Obywatelskiej podaje do wiadomości, że ów pojazd kosztował wówczas ponad milion złotych.

Gdy Roszkowski dowiedział się o planach wycofania pojazdu ze służby ze względu na jego wiek, miał nadzieję, że kierownictwo straży poprosi o radę, do której jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP) przekazać pojazd. Miało to być jedna z jednostek na terenie gminy Lubrza i nie miało nastąpić bezpłatnie – samorząd zobowiązał się wpłacić 200 tys. zł na tzw. „fundusz strażacki”, czyli wsparcie dla straży pożarnej – wyjaśnia starosta.

Wszystko jednak poszło inaczej, gdy okazało się, że pojazd ma trafić do OSP w Łące Prudnickiej. Roszkowski podkreśla, że choć to nie jest złe rozwiązanie, bo druhom z tej jednostki na pewno się on przyda, to jednak zaistniała sytuacja budzi pewien niesmak i nie sprzyja budowaniu dobrych relacji samorządu z jednostką straży.

O sprawę mocniej zahacza wójt Lubrzy, Mariusz Kozaczek. To, że członkowie OSP w naszej gminie są poruszeni, to delikatnie mówiąc – podkreśla. Wielokrotnie słyszeli zapewnienia na różnych uroczystościach, że gdy strażacy z Prudnika zdecydują o wycofaniu tego pojazdu ze służby, przekażą go jednostce z ich gminy. Tymczasem, ktoś postanowił inaczej i to bez konsultacji. Co więcej – ktoś zignorował obietnicę wsparcia straży w wysokości 200 tys. zł! Nie ma informacji, że jednostka w Łące Prudnickiej otrzymała coś w zamian za otrzymanie pojazdu – stwierdza Kozaczek.