Funkcjonariusze prudnickiej jednostki policyjnej zakończyli poszukiwania seryjnego podpalacza, który w okresie przejściowym między kwietniem a majem bieżącego roku odpowiadał za szereg pożarów balotów słomy na polach w pobliżu Prudnika. Wszystkie incydenty miały miejsce w gminach Lubrza i Prudnik, a konkretnie odbywały się nocą, w otoczeniu okresu Wielkanocnego.

Nie odnotowano świadków tych wydarzeń, jak również nie było dostępnego monitoringu wizyjnego terenu, na którym podpalacz dokonywał swoich czynów. Wybierał on do swojej działalności stogi o imponujących rozmiarach – docierające do 50 metrów długości i składające się z kilkuset balotów. Cechą wspólną dla nich była lokalizacja – odludne tereny, gdzie nie ma zabudowań. Partia spalonej słomy należała do publicznej spółki Stadnina Koni z Prudnika, a część była własnością prywatną. Zadaniem strażaków była kontrola pozostałości tych stogów, które nadal się tliły – co było pracochłonnym zadaniem.

Po niemal dwóch miesiącach intensywnych śledztw, prudniccy oficerowie kryminalni zidentyfikowali podejrzanego, korzystając z operacyjnych technik śledztwa. Okazał się nim mieszkaniec powiatu prudnickiego. I jak poinformował asp. Andrzej Spyrka, rzecznik prudnickiej komendy powiatowej, 31-letni mężczyzna został zatrzymany na początku czerwca.

– Śledczy są przekonani, że to właśnie on odpowiada za podpalenie czterech stogów słomy – powiedział Spyrka. – W sumie spłonęło prawie 2400 balotów słomy, a szacowane straty wyniosły prawie 150 tysięcy złotych. Mężczyzna działał z premedytacją, z intencją wyrządzenia szkód. Przyznał się do postawionych mu zarzutów.